Czy zauważyliście, jak gwałtownie mogą zmieniać się nastroje inwestorów? Z ostatnich doniesień wynika, że po kilku dniach ogromnych wahań, większość indeksów giełdowych zdaje się wracać do punktu wyjścia. Ale nie oszukujmy się – ta droga wcale nie była usłana różami.
W stronę stabilizacji
Wyobraźcie sobie scenariusz, w którym japoński indeks Nikkei, który był głównym bohaterem dramatu zwanego „wolnospad” i ponad 12% spadek w poniedziałek, nagle… wraca blisko do poziomów z piątku. Nie uwierzycie, ale to się faktycznie stało, choć oczywiście droga była wyboista. Tymczasem w Europie również widać próby stabilizacji, choć z różnym skutkiem. A co z naszym rodzimym podwórkiem? No cóż, polski WIG, szczególnie te największe spółki z WIG20, jakby nie chciały współpracować, sprawiając więcej problemów niż zwykle. A na domiar złego, złoty również trochę stracił na wartości.
Handel w USA
Zmiana tematu – czy wiedzieliście, że Amerykanie mają permanentny deficyt handlowy? Stara wiadomość, prawda? Jednak ostatnio zarejestrowano szybszy wzrost eksportu niż importu. Mały promyk nadziei na zbilansowanie tego nieuchronnego zjawiska? Może. Ale dla rynków nawet więcej niż promyk, bo pokazuje to siłę gospodarki USA. Szczególnie widoczne jest to przy obserwacji notowań EURUSD, które przystopowały w swoim marszu do dolarowej przepaści.
Australia nie zmieniła stóp procentowych
Przypływając na drugą stronę globu – Australia postanowiła nie dokręcać śruby, pozostawiając kluczową stopę procentową na poziomie 4,35%. Zastanawialiście się kiedyś, jakie to musi być doświadczenie analizować każde zmiany na rynku, licząc na wzrost wartości swojej waluty, a potem – bum, decyzja o niezmienianiu stóp, a twoje nadzieje płyną w siną dal. Inwestorzy liczący na podwyżkę z pewnością musieli szybko przestawić swoje strategie.
I jak myślicie, czy to już koniec huśtawki nastrojów na rynkach finansowych, czy to tylko cisza przed kolejną burzą?
