Czy to nie dziwne, jak z góry wiemy, co zrobią Stany? Tak, wczorajsza decyzja o utrzymaniu stóp procentowych w USA na poziomie 5,25-5,50% nie zaskoczyła absolutnie nikogo. Bardziej interesujące było jednak to, co powiedział Jerome Powell po ogłoszeniu decyzji. Tym razem dał do zrozumienia, że jeśli dane gospodarcze pójdą zgodnie z planem, możemy spodziewać się zmian już we wrześniu. Rynek poszedł za tymi słowami – kurs euro do dolara tylko lekko zareagował na te wieści. Czyżby wszyscy już wliczyli potencjalną obniżkę w ceny?
Umocnienie dolara
Mimo spodziewanych obniżek, dolar umocnił się względem euro. Jak to możliwe, że pomimo zapowiedzi zmniejszenia kosztu pieniądza, „zielony” radzi sobie całkiem nieźle? Okazuje się, że inwestorzy nie dają się tak łatwo zaskoczyć i patrzą na szerszy obraz, który obejmuje nie tylko politykę monetarną, ale i stabilność gospodarki. Inflacja w USA może i nadal jest powyżej celu, ale rynku pracy nie można zarzucić słabości.
Decyzja z Wysp
Przechodząc przez Atlantyk, docieramy do Wysp Brytyjskich, gdzie dzieje się coś interesującego. Po serii pauz, Bank Anglii zdecydował się na obniżkę stóp, które osiągnęły poziom 5%. To zaskakujący ruch, biorąc pod uwagę, że pozostali gracze na rynku walutowym albo wstrzymują oddech, albo tylko delikatnie sygnalizują możliwe zmiany. Decyzja ta wpłynęła na umocnienie funta, co może być sygnałem, że niższy koszt pieniądza stymuluje ekonomię w okresach niepewności.
Podsumowanie
Co więc nas czeka w najbliższym czasie? Jeśli jedno można powiedzieć pewnie, to to, że stabilność na rynku walutowym jest jak pogoda w górach – szybko się zmienia. Jednak dzięki uważnej obserwacji działań banków centralnych i interpretacji ich komunikatów, można próbować przewidzieć kierunek przyszłych wstrząsów. Pamiętajmy, by zawsze zachować czujność, bo nawet najmniejsza decyzja w jednym kraju, może wywołać efekt domina, który odczujemy wszyscy.